WARTOŚĆ CIERPIENIA

Często słyszę od rodziców dzieci w okresie dojrzewania: „Gdybym był dobrym rodzicem, to moje dziecko nie musiałoby tak cierpieć”. Wielu pedagogów i nauczycieli, jeśli nawet nie mówi tego głośno, to często myśli: „Dlaczego on tak cierpi?” Istnieje w nas instynkt nakazujący nam ochraniać nasze dzieci przed cierpieniem. Istnieje w nas instynkt ochrony naszych synów przed cierpieniem. W ten sposób jednak możemy zakłócić prawidłowy rozwój ich rdzennego „ja”. Narodziny człowieka związane są z cierpieniem. Nasza radość z narodzin jest tak wielka, gdyż jest okupiona cierpieniem. Podobnie jest z powtórnymi narodzinami naszych nastolatków, tak dziewcząt, jak i chłopców. Kultury plemienne od dawien dawna wiedziały, że okres dojrzewania u dziewcząt związany
jest z cierpieniem – mamy tu na myśli menstruację. Dziewczęta cierpią co miesiąc. Chłopcy z kolei nie mają biologicznie zakodowanego rytualnego cierpienia. Ich narodziny ku dorosłości wymagają szczególnej uwagi społecznej. Niezmiernie rzadko spotyka się kultury, które poddają swoje dorastające dziewczęta rygorystycznym i bolesnym procesom inicjacji.