Philip

Nigdy nie zapomnę czternastoletniego Philipa, bardzo „wrażliwego”, spokojnego chłopca o duszy artysty, który – kiedy tylko jego matka wyszła z mojego gabinetu – powiedział: „Wie pan, ona nawet nie wie, ile ja jej mówię rzeczy, które po prostu chce usłyszeć”. Matka Philipa była bardzo rozmowna i chciała, żeby jej syn był taki sam. Podczas rozmowy próbował jej odpowiadać, ale przyznał, że „wyłączał się” po kilku minutach, kiedy zamiast skupić się na temacie, matka powtarzała wiele spraw i pozwalała sobie na liczne dygresje. Ponieważ ją kochał i szanował, słuchał jej, wyłączał się, dawał werbalne i pozawerbal- ne informacje zwrotne, świadczące o jego uwadze, a następnie mówił jej to, co chciała od niego usłyszeć. Kiedy rozmawiałem o tym z matką Philipa, powiedziała: „Mam przecież prawo mówić to, co chcę. Dlaczego powinnam się zmienić tylko dlatego, że nudzę syna?” Miała sporo racji. Niemniej jednak, jeśli opieka nad dzieckiem jest dla kogoś najistotniejsza, porozumienie z synem jest doskonałe. Gadatliwi, mało skoncentrowani rodzice zajmujący się dorastającym synem muszą zdać sobie sprawę, że postępowanie według opisanego wyżej schematu może doprowadzić do „okłamywania” ich przez chłopca. Siedzenie i słuchanie o każdym detalu po kolei sprawia, że czuje się jak w potrzasku lub klatce.