Mój mąż

Ostatnio wybrałem się z moimi dziećmi do kafejki, gdzie jakaś kobieta rozpoznała we mnie autora The Wonder ofBoys. „Mój mąż” – powiedziała – „próbuje przekonać mnie do swoich metod wychowawczych, które stosuje wobec naszych synów, chociaż sam nie potrafi ich dobrze uzasadnić. Powtarza mi tylko, żebym mu ufała, i jest przekonany, że przyniosą dobre rezultaty. Metody te nierzadko wydają się mi, wychowanej z samymi siostrami, trochę dziwne, niemniej na ogół mąż ma rację. Czytając pańską książkę, zrozumiałam, że źródło metod stosowanych przez mojego męża, przynoszących tak dobre rezultaty, a nie dających się łatwo ująć w słowa, znajduje się w męskim mózgu, biologii i kulturze. Osiągnęłam etap, kiedy nie mogę już myśleć o tym, jak w danej sytuacji zachowałaby się kobieta. Chcę wiedzieć, co myśli mężczyzna o wychowywaniu swoich dzieci. Nie mam córki, tylko dwóch synów, i wiem, że dopóki nie zrozumiem lepiej mężczyzn, nie będę się czuła dobrą matką”. Niezwykła to szczerość w naszej kulturze, kiedy życie staje się coraz bardziej skomplikowane. Myślę, że jej wezwanie wobec siebie jest jednocześnie wezwaniem do nas wszystkich: abyśmy dołożyli starań w celu zrozumienia istoty męskości i męskiego systemu wychowania. Właśnie otworzyliśmy drzwi do tego fascynującego świata, którego – pomimo retorycznych stwierdzeń w rodzaju: „Wiemy o mężczyznach wszystko, co trzeba; teraz musimy dowiedzieć się czegoś o kobietach” – nigdy naprawdę nie rozumieliśmy. Otwarcie owych drzwi nie oznacza wcale zamknięcia się na kobiety – ich życie może dzięki temu stać się łatwiejsze. Nie okradamy kobiet, próbujemy odpowiednio rozłożyć obowiązki i odpowiedzialność.