LAMENT WIECZNEGO CHŁOPCA, WIERSZ ZACZERPNIĘTY Z POEZJI NORWESKIEJ

Tim był szesnastoletnim synem naszej przyjaciółki Jean. Poznałem go, gdy miał jedenaście lat. Najpierw razem z moją żoną, Gaił, zaprzyjaźniliśmy się z Jean, a potem, po jej rozwodzie, bliżej poznałem Tima. Pewnego letniego popołudnia siedzieliśmy na trawniku przed domem i obserwowaliśmy, jak nasze dzieciaki się bawią, a Tim wychodził gdzieś ze znajomym w swoim wieku. Jean powiedziała wtedy: „Od mniej więcej roku coś się z nim czy w nim dzieje. Nie wiem, co to jest”. Mówiła, że coraz dłużej przesiaduje przed telewizorem i grami wideo. Na jego prośbę wstawiła telewizor do jego pokoju. Jego zainteresowanie komputerem, telewizją i grami stało się, jak to wyraziła, jego obsesją. „Uwielbia ten nowy komiks Spawn. Niech mi to ktoś wytłumaczy!”
Jean martwiła się o syna i chciała, żebym z nim porozmawiał. Mniej więcej tydzień później poprosiłem go, żeby pomógł mi coś załatwić i przenieść drewno do kominka. Od razu się zgodził – zawsze był dobrym i skorym do pomocy chłopcem. Tak jak większość chłopców w okresie dojrzewania, w miarę upływu lat coraz bardziej zamykał się w sobie. Stworzył wokół siebie ochronną skorupę, rodzaj zbroi, która sama w sobie nie jest niczym złym. Wiedziałem jednak, co Jean miała na myśli – Tim stawał się twardy, co jest typowe dla okresu dorastania, lecz może przynieść zgubne skutki, jeśli nie jest przegadane, zrozumiane, otwarte, czasami po kilka razy.